20 cze 2023 | Lekkoatletyka

Paweł Fajdek: widać, że byłem wymęczony. Cały organizm dostał po du**e

Paweł Fajdek nadal nie pokazuje tego, na co go stać. Rzuty w okolicach 77 metrów dają do myślenia, ale pięciokrotny mistrz świata jest przekonany, że niebawem przekroczy granicę 80 metrów.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Medal MŚ w zasięgu? Polka znowu pokazuje moc na bieżni!

Rekordowy rok Swobody? Legenda nie pozostawia złudzeń!

Czytaj też

Rekordowy rok Swobody? Legenda nie pozostawia złudzeń!

Sezon startowy nie zaczął się po myśli pięciokrotnego mistrza świata. Rzuty w granicach 80 metrów to jeszcze melodia przyszłości. Miejmy nadzieję, że tej najbliższej. Co na tę chwilę nie gra i kiedy możemy spodziewać się wzwyżki dyspozycji? – Brakuje treningu. Przez pięć miesięcy się nie udało. Trzeba w dwa nadrobić wszelkie zaległości. Zdrowie wróciło do normy. Z trenerem jesteśmy zadowoleni, bo jest energia i chęć do działania. To kluczowa kwestia. Trzeba przekłuć słowa w dobre wyniki na stadionach. Patrząc po rezultatach, które osiągam, przerwa bardzo mocno wybiła mnie z rytmu. Robiąc pierwsze treningi w listopadzie i grudniu, kiedy jestem po dwóch miesiącach przerwy od rzucania, mam 76-77 metrów. Teraz rzucam po 74-77. Widać, iż byłem wymęczony. Cały organizm dostał po du**e. Mocno walczyłem o powrót do zdrowia. Na Diamentowej Lidze w Polsce powinno być już nieźle. 80 metrów to nie jest wyczyn. Takie wyniki są realne – tłumaczy Fajdek z widocznym uśmiechem na twarzy.

34-latek od ponad dwóch dekad pojawia się na stadionach. Jak podkreśla nadal odczuwa przyjemność z rywalizacji. Bez tego nie byłby w stanie kontynuować kariery. – Nie jest to łatwe. Zmęczenie środowiskiem i sportem jest odczuwalne. Od 22 lat kręcę się w lewo. Może się to lekko odbić na człowieku. Nadal jest chęć i motywacja. Większe kontuzje mnie nie męczą. Będę to dalej ciągnął. Na szczęście z Wojtkiem Nowickim nie mamy ze sobą żadnych większych problemów. Żyje się nam teraz lepiej niż 3-4 lata temu. Wojtek mocno przepracował zimę. Osiąga solidne wyniki. Wiek nie jest żadną przeszkodą. Jeszcze trochę startowania przed nami – przekazał.

Rekordowy rok Swobody? Legenda nie pozostawia złudzeń!

Czytaj też

Rekordowy rok Swobody? Legenda nie pozostawia złudzeń!

Fajdek słynie również z kontrowersyjnych tez, które przedstawia w mediach społecznościowych. Potem zmaga się z hejtem. Jak sobie z tym radzi? – Nagonka medialna to nieodłączna część sportu. Szybko to wyrzuciłem z głowy. Zdaję sobie sprawę, że jestem medialną osobą. Wszystko, co mówię jest odbierane dwa razy głośniej i mocniej. Jestem na to gotowy, lubię to. Nie czuję się showmanem. Po prostu mówię prawdę. Nie mam wpływu na to, jak kibice i inni odbierają moje wypowiedzi – wytłumaczył.

Na temat dyspozycji brązowego medalisty igrzysk olimpijskich wypowiedział się również trener. – W lipcu powinniśmy doczekać się przekroczenia tej bariery 80 metrów. Niestety, Paweł miał problemy po koronawirusie. Łapał wszystko, co się do niego przykleiło. Treningi nie były takie, jak chcieliśmy. Brakowało czucia, które powoli wraca. Na tę chwilę bardzo mocny jest Nowicki, ale taką dyspozycję trzeba dowieźć do sierpniowych mistrzostw. W sumie nie do końca się przejmuję tym, co dzieje się u Wojtka. Mamy własne problemy, na czele z obroną tytułu i wywalczeniem szóstego złota. Póki co jesteśmy jeszcze daleko od tego celu – mówił Szymon Ziółkowski.

Duet mistrzów funkcjonuje już od kilkunastu miesięcy i wszystko wskazuje na to, że ta przygoda może jeszcze potrwać. Mistrz olimpijski z Sydney podkreśla jednak, że ta współpraca działa na warunkach jedynych w swoim rodzaju. – Nikt nie jest dla Pawła psychologiem. To trudny temat. Jest wielkim mistrzem i osiąga fenomenalne wyniki. Jednocześnie jest też niejednokrotnie trudną osobą w prowadzeniu, ale dajemy radę. Mam nadzieję, że podołamy w tym duecie jeszcze przez kilka kolejnych lat. Dla mnie wejście w środowisko trenerskie jest bardzo wymagające. Po drugiej stronie jest dużo lepiej. Świat trenerski jest nie do końca sprawiedliwy. Za nic nie odpowiadam, gdy Paweł wychodzi na stadion. Staję się obserwatorem jak kibice przed telewizorem, ale na na żywo mam trochę większe TV. Nasza egzystencja jest jedyna w swoim rodzaju. Lubimy trash talking. Póki co, lepszego rozwiązania nie znaleźliśmy – zakończył.